-Marco, to zły pomysł, ja nie będę potrafiła zerwać teraz z Erikiem- powiedziała
-Alice, kiedy wyjechałem stałem się całkiem popieprzony, budziłem się rano i czułem Twoją obecność, myślałem wtedy, że jesteś przy mnie i serce pękało mi na nowo, później spotkałem Carolin, byłem z nią szczęśliwy, ale nie tak jak z Tobą- wyznał Reus
-Marco...- dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić
-Zostaniesz na kolacji?- spytał
Znowu była postawiona w dziwnej sytuacji. Zostać czy nie zostać?
-Zostanę- oznajmiła, kiedy chłopak poszedł do kuchni, Dark poszła do sypialni na górę.
"Więc tutaj śpi z Carolin", ej dziewczyno! On już z nią nie jest. Nagle jej telefon zaczął dzwonić. Cholera, to Erik!
-Hej kochanie, jutro popołudniu będę już w domu- powiedział tym swoim ciepłym i radosnym głosem, a jej serce rozwaliło się na kilkanaście kawałków, bezsilność zjadała ją od środka.
-Już nie mogę się doczekać- udała radosny głos, pogadała jeszcze chwilę z chłopakiem i się rozłączyła. Znowu, znowu rozpłakała się na dobre. Czuła się jak suka. Erik kochał ją nad życie, a ona co? Rozmyślała czy nie wrócić do swojego byłego. Przecież to było żałosne, a nawet poziom niżej. Marco paradował w kuchni.
-Znowu płakałaś?- spytał smutny, na co blondynka pokiwała tylko głową.
-Mam pomysł! Zacznijmy to wszystko od nowa- krzyknął uradowany- Dzień Dobry! Nazywam się Marco Reus, a pani?- uśmiechnął się podając dłoń dziewczynie, może to nie jest taki zły pomysł, nazwijmy to punktem zwrotnym, albo planem b, zresztą nazwijmy to jak tylko chcemy, ale takie rozwiązanie pasowało im najbardziej, bynajmniej dziewczynie.
-Alice Dark- odpowiedziała uśmiechem, po chwili udali się do jadalni, gdzie chłopak przygotował już kolację.
-Mmmm, zapiekanka- ucieszyła się dziewczyna
-Jak mnie pamięć nie myli to Twoje ulubione danie- zachichotał chłopak
I znowu było tak jak wcześniej. Rozmawiali o wszystkim. Wyglądało to tak, jakby choć na chwilę zapomnieli o trudnych chwilach z przeszłości.
-Pamiętam jak dorabiałaś sobie u państwa Kisch i tuż przed świętami dostałaś sms, że w podziękowaniu za dobrą pracę czeka na Ciebie drobny podarunek, opisali Ci dokładne miejsce, w którym leży prezent, był to jakiś naszyjnik, ty zadzwoniłaś do właścicieli domu i powiedziałaś, że to przesada, a okazało się, że prezentem dla Ciebie były ładnie zapakowane ciasteczka obok, a już tak się cieszyłaś z naszyjnika- roześmiał się Marco popijając czerwone wino.
-To nie było wcale śmieszne- zaczęła okładać piłkarza pięściami po klatce piersiowej. Ich spojrzenia się spotkały. Alkohol buzował w ich ciałach. Reus zbliżył się w stronę blondynki. Ich usta były coraz bliżej siebie. Piłkarz skradł z ich ust namiętne, pełne pożądania pocałunki. Ona całkowicie mu na to pozwalała. Blondyn dość szybko ściągnął ubrania z ciała Alice. Ona nie pozostawała mu dłużna. Już po chwili siedziała okrakiem na Marco. Idąc w stronę sypialni obijali się o ściany. Położył ją na łóżku i nieustannie ją całował.
-Marco, ja... nie mogę- szepnęła
-Będzie tak jak dawniej, zobaczysz- wymruczał jej do ucha
_____________________________________________________________________________
-Marco...- dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić
-Zostaniesz na kolacji?- spytał
Znowu była postawiona w dziwnej sytuacji. Zostać czy nie zostać?
-Zostanę- oznajmiła, kiedy chłopak poszedł do kuchni, Dark poszła do sypialni na górę.
"Więc tutaj śpi z Carolin", ej dziewczyno! On już z nią nie jest. Nagle jej telefon zaczął dzwonić. Cholera, to Erik!
-Hej kochanie, jutro popołudniu będę już w domu- powiedział tym swoim ciepłym i radosnym głosem, a jej serce rozwaliło się na kilkanaście kawałków, bezsilność zjadała ją od środka.
-Już nie mogę się doczekać- udała radosny głos, pogadała jeszcze chwilę z chłopakiem i się rozłączyła. Znowu, znowu rozpłakała się na dobre. Czuła się jak suka. Erik kochał ją nad życie, a ona co? Rozmyślała czy nie wrócić do swojego byłego. Przecież to było żałosne, a nawet poziom niżej. Marco paradował w kuchni.
-Znowu płakałaś?- spytał smutny, na co blondynka pokiwała tylko głową.
-Mam pomysł! Zacznijmy to wszystko od nowa- krzyknął uradowany- Dzień Dobry! Nazywam się Marco Reus, a pani?- uśmiechnął się podając dłoń dziewczynie, może to nie jest taki zły pomysł, nazwijmy to punktem zwrotnym, albo planem b, zresztą nazwijmy to jak tylko chcemy, ale takie rozwiązanie pasowało im najbardziej, bynajmniej dziewczynie.
-Alice Dark- odpowiedziała uśmiechem, po chwili udali się do jadalni, gdzie chłopak przygotował już kolację.
-Mmmm, zapiekanka- ucieszyła się dziewczyna
-Jak mnie pamięć nie myli to Twoje ulubione danie- zachichotał chłopak
I znowu było tak jak wcześniej. Rozmawiali o wszystkim. Wyglądało to tak, jakby choć na chwilę zapomnieli o trudnych chwilach z przeszłości.
-Pamiętam jak dorabiałaś sobie u państwa Kisch i tuż przed świętami dostałaś sms, że w podziękowaniu za dobrą pracę czeka na Ciebie drobny podarunek, opisali Ci dokładne miejsce, w którym leży prezent, był to jakiś naszyjnik, ty zadzwoniłaś do właścicieli domu i powiedziałaś, że to przesada, a okazało się, że prezentem dla Ciebie były ładnie zapakowane ciasteczka obok, a już tak się cieszyłaś z naszyjnika- roześmiał się Marco popijając czerwone wino.
-To nie było wcale śmieszne- zaczęła okładać piłkarza pięściami po klatce piersiowej. Ich spojrzenia się spotkały. Alkohol buzował w ich ciałach. Reus zbliżył się w stronę blondynki. Ich usta były coraz bliżej siebie. Piłkarz skradł z ich ust namiętne, pełne pożądania pocałunki. Ona całkowicie mu na to pozwalała. Blondyn dość szybko ściągnął ubrania z ciała Alice. Ona nie pozostawała mu dłużna. Już po chwili siedziała okrakiem na Marco. Idąc w stronę sypialni obijali się o ściany. Położył ją na łóżku i nieustannie ją całował.
-Marco, ja... nie mogę- szepnęła
-Będzie tak jak dawniej, zobaczysz- wymruczał jej do ucha
_____________________________________________________________________________
Dobra, kończę to pisac i sie chowam ❤
Nie zabijajcie prosze ❤
Taki los Dominika :(
Uciekam!
Naivyyyy
Nie zabijajcie prosze ❤
Taki los Dominika :(
Uciekam!
Naivyyyy