niedziela, 30 listopada 2014

5 ♥

Zaufanie do siebie, to jeden z największych życiowych kapitałów: ufać sobie, dam radę.
-A jak nie?
-Dam.
-A jak nie?
-Dam.
-A jak upadnę?
-To się podniosę.
-A jak się nie podniosę?
-To sobie poleżę.
I właśnie już od tygodnia budziła się z taką motywacją. No, budziła się, ale prawie codziennie jej głowa lądowała ze zmęczenia na ławie. Zrozumiała, że nie ma co się zamartwiać, ona ma Erica, a Marco Carolin. Ta pieprzona, perfidna sprzeczność uczuć. Chcesz, tęsknisz, myślisz i równocześnie nie chcesz, boisz się i żałujesz. Leżała na swoim łóżku i słuchała piosenek lecących z jej telefonu, Erik pojechał na trening, a ona nie miała dzisiaj odrobiny sił, żeby iść na siłownię, strasznie ją zaniedbała, a to wszystko przed jednego idiotę, przez którego nie wiadomo czemu niszczy sobie życie, nie powinna nim się w ogóle przejmować i właśnie tak postanowiła- miała go w dupie. Nie było go i było idealnie, więc teraz można udawać, że go zna i znowu będzie tak jak wcześniej, tak? Jej przemyślenia przerywa migająca dioda powiadomień. Odblokowała ekran i zobaczyła jedną nieodczytaną wiadomość. Erik napisał, że kończą dzisiaj wcześniej i pojadą do jego ciotki, która już od dwóch miesięcy czeka na ich wizytę. Ubrała się, bo wiedziała, że ciocia Maya nie lubi spóźnialskich, a u niej z wyrobieniem w 15 minut było by słabo. Po 20 minutach przyjechał Eric, zabrali swoje zacne tyłki do samochodu i ruszyli w drogę. Droga do Lunen nie zajęła im długo czasu. Weszli do domu trzymając się ręce.  

-Nareszcie jesteście!- powiedziała ciocia
Jak to zawsze bywa Alice i Eric zostali wyściskani przez ciocię Mayę i usiedli do stołu, gdzie przygotowany był już obiad.
-Alice, schudłaś! Chyba za często tą siłownię odwiedzasz!- zabrała głos starsza pani Durm 
-Nie, po prostu jem- zaśmiała się dziewczyna.
Dopiero wieczorem udało im się wyjść z domu cioci i wrócić do domu.
-Jeju, misiek całkiem zapomniałem, jutro mamy sesję i partnerki też są zaproszone- powiedział chłopak
-O boże! Naprawdę? Nie cierpię twojego roztrzepania, wiesz?- powiedziała
-Tak, a ty nawet nie wiesz ile dajesz mi szczęścia- uśmiechnął się 
-Jak ty ze mną wytrzymujesz?- spytała
-Po prostu Cię kocham-  odpowiada


****************************************************************************************************
Wracam, miałam problemy z internetem, dlatego tak późno dodaje rozdział,
Alice jest cały czas w stanie mini depresji, ale spokojnie, będzie się tutaj działo, 
chyba, obiecuję przynajmniej. A co do naszej Borussi, oglądacie mecze, nie? No,
chyba, że wyniki bierzecie z neta, a do Borussi czujecie jedynie sympatię do piłkarzy,
no, ale to nie przecież nieprawda nie? :D Kontuzja Reusa, ostatnie miejsce w tabeli,
wygląda to coraz tragiczniej. Jeśli tak dalej będzie, nie może być wesoło. Dzisiaj przegraliśmy z Frankfurtem 2:0, nic się nie klei, a gdy była już dość ładna akcja to
wkradała się tragiczna skuteczność, no i chyba wiem, co jest naszym problemem, 
brakuje nam zawodnika, który wie co grać i tą grę może wziąć na siebie, kimś takim był Robert, owszem Reus spełnia dobrze, te wszystkie role, ale Marco pożegnał się z piłką do bynajmniej stycznia, 2 sezony temu duet Gotze-Reus-Lewy było idealnie, sezon wcześniej Reus-Lewy, było równie dobrze, a teraz został sam Reus, zaczynał grać coś z Aubą, no, ale ktoś musi wziąć tą grę na siebie- napastnik, bo jakoś na razie Ciro, nie spełnia chyba nikogo oczekiwań, a Miki strzela 1 gola na 100 sytuacji, negatywnie przepraszam ;(


niedziela, 9 listopada 2014

4 ♥



Spojrzała na Reusa. 
-Przepraszam- powiedziała i wybiegła, na zewnątrz, chyba nikt jej nie zauważył. Dała upust emocjom, wiedziała, że to się tak skończy. Udawała, że jest silna, a tak naprawdę nie umiała sobie z tym wszystkim poradzić. Popieprzone to wszystko, prawda? Bardzo.
Było jej ciężko, cholernie. To było jej pierwsze spotkanie z Reusem, wiadome jest to, że nie ostatnie, skoro po pierwszym spotkaniu jest tak, co będzie po kolejnych? Niemożliwą rzeczą jest to, że nie będzie musiała oglądać tej jego zapindrzonej mordki, przecież gra w jednej drużynie z Erikiem, dodatkowo świetnie się dogadują, brakuje tylko tego, żeby się zaprzyjaźnili. Szczerze mówiąc, dlaczego teraz płacze? Płacze, dlatego, no bo, nie no, może z innego powodu, trudno powiedzieć, kiedy setki jej emocji złączyły się w jedno. Grał tam, było dobrze, ale się zjebało, tradycja. Za bardzo wrażliwa, za mało twarda, dziecinnie naiwna, dokładnie tak się teraz czuła. Ale podniosła się, otarła łzy, które swobodnie spływały po jej policzkach. Wzięła się w garść. "Tam czeka na mnie Erik" wskazała palcem na salę. Zaszła jeszcze do łazienki, gdzie poprawiła makijaż, który jeszcze kilka sekund temu przeżył powódź.
-Misiek, gdzie byłaś?- spytał Durm
-Poprawiłam makijaż, trochę mi to zeszło, przepraszam. Może przedstawisz mi swoich kolegów, bo na razie to znam tylko Roberta, Kevina i w części Marco- okłamała go, kolejny raz. Kolejne myśli, kolejne drętwe myśli, skoro, nie umiała powiedzieć prawdy osobie, na której najbardziej jej zależy w rezultacie okłamuje samego siebie. Nie oszukujmy się. Zasada jest prosta- nigdy nie kłam komuś kto ci ufa i nigdy nie zaufaj komuś kto cię okłamał.
-Uwielbiam patrzeć na Twój uśmiech- powiedział Durm
To był właśnie miód na jej serce, w części, choć w tym 1% jej humor się poprawił, dobre i to. Podeszli właśnie do grupki chłopaków, o której ona wcześniej wspominała.
-Erik, stawiam, że to Twoja siostra, bo na dziewczynę za ładna- powiedział jeden z nich
-Kochanie, poznaj Hummelsa!- powiedziała dortmundzka 37
-Ooo, Ericzek, zazdroszczę!- powiedział Piszczek
-Alice, tak w ogóle jestem!- uśmiechnęła się 
-Łukasz, Kuba, Mats, Sebastian, Lewusek- ostatni Robercik zabłysnął 
-Miło było poznać, pogadajcie ja idę do Ani- powiedziała, na co dostała buziaka w policzek "na pożegnanie".
-Witam panią Lewandowską!- krzyknęła stojąc za Polką
-Alice! Dawno się nie widziałyśmy!- powiedziała przytulając dziewczynę
-Choć, poznasz resztę dziewczyn- dodała
Udały się w stronę grupki dziewczyn, miała nadzieję, że miłych dziewczyn. Nie tryskała sympatią do zapatrzonych w siebie dziewczyn.
-Dziewczyny, poznajcie Alice, sympatię Durma- powiedziała Ania
-Hej- powiedziała
Z dziewczynami od razu nawiązała rozmowę, szczególnie z Cathy, dziewczyną bohatera jej wcześniejszej rozmowy- Hummelsa. Temat ich rozmowy spadł na Reusa i jego dziewczynę, Alice już wiedziała, że nie zostaną przyjaciółkami. "Miłość" Marco miała ewidentnie jakiś problem, a blondyn latał za nią jak potulny baranek.
-Nie czaję tych, co trwają w dziwnych związkach, kochasz to jesteś, nie, to nara!- powiedziała

_____________________________________________________________________
Mam jedno zasadnicze pytanie,
Durm gra w pierwszej drużynie,
a Reus dopiero do niej doszedł, więc
oto wam tłumaczę tezę tego bloga, 
szczerze mówiąc to sama nie wiem
jak to będzie, no ale Durm już
gra w Borussi, kiedy Reus do niej
przeszedł, a Gotze gra w Bayernie,
no i Marco go w ogóle nie kojarzy, 
nie przyjaźnili, wiem jestem
starszna :c Dzisiaj mecz, po
wczorajszych spotkaniach 
Borussia spadła na ostatnie miejsce
za to zapewniła już sobie grę w 1/16
Ligi Mistrzów, a dzisiaj gramy z Borussią.
#WszyscynaMonchengladbach 
Dżej ♥





sobota, 1 listopada 2014

3 ♥

Nie mogła od rana spać, dlaczego? Właśnie dzisiaj nastał dzień, w którym spotka się ze swoją przeszłością, dziś czeka ją bal zorganizowany z okazji zakończenia sezonu, na którym zjawi się on. Jej przeszłość, jej miłość, jej wspomnienia. No, ale chyba nigdy nie jest za późno, żeby naprawić błędy przeszłości. Kiedy jeszcze z nim była, zamykała oczy i wyobrażała sobie szczęście, widziała kogo? Jego. Wyjęła szklankę i nalała do niej soku. Dziś czeka ją trudny dzień. Po chwili zobaczyła schodzącego po schodach Erica, bez koszulki, w samych spodenkach.
Jej słaby punkt.
-Misiek, no proszę, musisz!- śmiała się
-Nie mogłem znaleźć żadnej koszulki, przepraszam- posłał uśmiech numer #23
-Dam Ci swoją- odpowiedziała
-Dobrze wyglądam bez, co?- powiedział
-Wkurzasz mnie- udała obrażoną
-Mam sposób na focha- odpowiedział i zaczął ją gilgotać, gilgotki- jej kolejny słaby punkt, on je gdzieś zapisuje?!
-Jak to mawia pani Mia, wolę się kłócić z Tobą...- zaczęła
-Niż całować z inną- skończył i pocałował Alice, skończyło się na tym że upadli na kanapę. W kuchni zrobili sobie kanapki i zaparzyli świeżą kawę, której zapach roznosił się po całym domu. Popijając kawę Erik złapał dłoń dziewczyny, robił tak często, dziewczyna już do tego przywykła. Czuł, że ten bal będzie niesamowity, może dlatego, że to jego pierwszy bal z panną Dark? Dobrze, że nie znał jej myśli, bo jej myśli były całkowitym kontrastem jego. Ona bała się tego balu, stop! Nie bała się balu, bała się spotkania z nim.
Czas zleciał dość szybko, nim się obejrzeli musieli już przygotowywać się na bal. Więcej czasu potrzebowała oczywiście dziewczyna, chyba nic w tym dziwnego.

Wyglądała cudownie, od razu można było zauważyć blask w oczach chłopaka, kiedy ten patrzył na swoją drugą połówkę.
-Wyglądasz pięknie- powiedział
-Ty też niczego sobie- odpowiedziała
Po dwudziestu minutach jazdy znaleźli się pod halą, na której ma się odbyć bal. Jej zdenerwowanie sięgnęło zenitu, czyli za chwilę, zobaczy go. Przez chwilę czuła się tak, jakby za tymi wielkimi drzwiami była jej nowa przyszłość, ale zaraz, jej przyszłość jest przy Eriku, tak? Po chwili wsłuchiwali się już w przemowę Kloopa, który dziękował piłkarzom za świetny sezon i życzył udanych wakacji. Długo nie musiała czekać, zobaczyła go, ale nie był sam, był z dziewczyną. Rozmawiał z Erikiem, jej Erikiem. Coś w środku niej kazało jej tam podejść, rozum, serce? Nie wie co to było, ale grzecznie się posłuchała i podeszła do chłopaka. Przyglądała się Marco, te same oczy, ten sam uśmiech, ten sam cudowny głos. Opamiętała się, pocałowała Durma w szyję i rzuciła "Idę do łazienki" i ruszyła w kierunku toalety. Była z siebie dumna. Niech Reus nie myśli, że ona jest na straconej pozycji i nie radzi sobie. Wręcz przeciwnie. Patrzyła w lustro, nagle zobaczyła w nim odbicie piłkarza, Marco.
-Alice, Alice, Alice... Moja mała Ali! Porozmawiamy?- spytał, a ona czuła jak jej ciało odmawia posłuszeństwa
-Mamy jeszcze o czym rozmawiać?- rzuciła chamsko 
-Zrobiłaś się strasznie wredna wiesz?- powiedział, a ona nadal nie miała odwagi spojrzeć mu prosto w oczy, cały czas patrzyła w lustro
-Nie jestem już po prostu sztucznie miła- udało jej się, dzieliło ich już prawie nic, patrzyli sobie prosto w oczy 
-Miłość nie jest taka straszna, wiesz? Ludzie potrzebują bliskości drugiej osoby, bez sensu jest obawianie się jej- powiedział
-Wiesz, ja mam już swoją miłość, właśnie przed chwilą z nim rozmawiałeś- pewnie powiedziała
-Panno Dark, byłem Twoją pierwszą miłością, tak jak ty moją, a wiesz, że pierwsza miłość nie rdzewieje?- spytał
-Wiesz, zamiast wyznawanie mi swoich uczuć, lepiej leć do swojej dziewczyny, na pewno czuje się już samotna- odpowiedziała
-Ty mi wystarczasz- chciał ją przytulić, ale ta go odepchnęła
-Marco, ja mam chłopaka!- krzyknęła
-Jezu, Alice, kiedy wyjechałem tylko piłka ratowała mnie od depresji, z każdym dniem było coraz gorzej, z każdym dniem tęskniłem coraz bardziej, rozumiesz? Spójrz mi prosto w oczy i powiedz, że nic do mnie nie czujesz- powiedział
Jak kazał, tak zrobiła, ale kiedy spojrzała w jego oczy. Te wszystkie blokady się otworzyły, czuła się swobodnie. No, ale była zmuszona do mówienia prawdy.
-Zawsze umiałeś poprawić mi humor, nawet jeśli było bardzo źle, samym tym, że byłeś- powiedziała

_________________________________________________________________________
Hej, przepraszam, że tak krótko
ale jakoś dziwny dzień
Borussia wygrywała 1:0 z Bayernem i przegrali 2:1.
No, ale w końcu widzę tą Borussię, którą widziałam 
2 sezony temu, szybką, dynamiczną;
     jest dobrze ♥