niedziela, 26 kwietnia 2015

19 ♥

Poniedziałek. Dlaczego nie pomyślała o tym wczoraj rycząc do trzeciej? Dzisiaj przecież musiała iść do pracy.Jej brat zdecydowanie miał na sobie za dużo obowiązków, które ona bezczelnie na niego zwalała a przecież on też ma plany na wakacje. Nie mogła zwalać na niego całej roboty. Podeszła do walizki, która leżała w kącie pokoju i wyciągnęła z niej malinową,luźną zwiewną sukienkę. 

Nie czuła się najlepiej. Była niewyspana i od wczorajszego płaczu pękała jej głowa. Poszła do łazienki, gdy stanęła przed lustrem prawie krzyknęła. Wyglądała okropnie. Miała strasznie spuchnięte i przekrwione od nocnego płaczu oczy,  na dodatek była była blada co tylko jeszcze bardziej podkreślało jej dzisiejszy zły wygląd.
Westchnęła i szybko się umyła, zrobiła luźnego koka. Mimo usilnych prób zamaskowania skutków wczorajszej nieprzespanej nocy nie udało się tego zrobić. No trudno, coś się wymyśli. Jak zapytają czy płakała powie, że to przez alergię.
Zgarnęła swoja torebkę, od wczoraj leżąca na podłodze i wszyła z pokoju. 
Zeszła na dół. W kuchni siedział zmęczony Erik, on również nie wyglądał najlepiej ale dzisiaj to chyba Alice przebiła wszystkich. 

-Al-blondyn zerwał się z krzesła, gdy tylko ją zobaczył- Przepraszam kochanie..
-Śpieszę się-chciała go wyminąć ale on jej nie pozwolił.
-Alice! Co się z nami dzieje?
-Proszę Cię..-zaśmiała się ironicznie- To nie ja wracam do domu z naszych wspólnych wakacji bo dostałam jeden telefon od BYŁEGO chłopaka! To nie ja poszłam z BYŁYM chłopakiem na rodzinny obiad do JEGO rodziców! Erik.. to ty wyjechałeś, to ty pojechałeś z Olivia do jej rodziców!-krzyczała.
-I za to przepraszam..kochanie, nie wiem czemu się zgodziłem na to wszystko.. Powinienem jej odmówić. Wiem, źle zrobiłem. Ale kocham Cię Al.. Myślałem, że nie zniosę wczoraj Twojego płaczu. Na dodatek plaskałaś przez tego idiotę co stoi przed Tobą. Wiem, że jesteś wściekła i zraniona. Przepraszam- jego oczy były pełne smutku.
-A co będzie po ślubie Erik? Też będziesz na jej każde skinienie?- spojrzała za okno. 
Chłopak przez chwile milczał.
-Nie Al..Obiecuje, że nie-podszedł bliżej niej.
-Oj Erik-wtuliła się w silne ramiona piłkarza a ten odetchnął z wyraźną ulgą- Jesteś debilem, jestem ca Ciebie nadal wściekła ale chyba za bardzo Cię kocham aby się do Ciebie nie odzywać. Uzależniłam się od Ciebie.
-Ja od Ciebie też kochanie-pocałował ją delikatnie.
-Ehh dobra teraz serio uciekam, bo się spóźnię-spojrzała na zegarek, który wskazywał 9.
-Gdzie tak właściwie jedziesz?
-Do kawiarni.. Za dużo zwalam na Luce a on przecież też zaplanował sobie wakacje.
-A śniadanie?-zapytał tym swoim tonem.
-Oj kotek zjem w kawiarni-uśmiechnęła się.
-W takim razie Cię odwiozę i sprawdzę czy naprawdę zjesz to śniadanie -cmoknął ją w czoło i zabrał kluczyk ze stolika w przedpokoju.
-Noo doobra-zaśmiała się i chwyciła rękę Erika.

Było jej dobrze. Była szczęśliwa i zadowolona z tego, że już jest dobrze. Nie znosiła kłótni z Erikiem. Czuła się wtedy okropnie. Dziwne, że można kochać kogoś tak mocno. Kiedyś już tak kochała.. cała sobą, całym sercem, duszą..kochała Marco. Pamięta to uczucie, które nie oszukujmy się jeszcze gdzieś tam jest ale nie tak silne jak to, którym darzy Durma. 

-Misia..a co powiesz na wrzesień?- z rozmyślań wyrwał ją Durmi.
-Ale co wrzesień?-zapytała nie wiedząc o co chodzi.
-No miesiąc na wesele... Wiem, ze niedawno się oświadczyłem, to już niedługo  no i nie chcę naciskać ale ..- Erik dostał słowotoku
- Dwudziesty-przerwała mu z uśmiechem.
-Co dwudziesty?-teraz to on nic nie rozumiał.
-No dwudziesty wrzesień, wtedy się poznaliśmy, nie uważasz, że to idealna data?
-Czyli, że zgadasz się na tak szybki termin?-ucieszył się.
-No oczywiście głupku-zaśmiała się.

________________________________________________________________________________


Aghh no macie .. Pogodzili się ♥
Szczęśliwe ? :*
Ja jakoś nie xDD
Chciałam dłużej ich potrzymać w kłótni ale no przyjaciółka stwierdziła, że mają się pogodzić no to się godzą xD
Wybaczcie jeśli są jakieś błędy :)
Kocham buuziaki :* ♥






piątek, 24 kwietnia 2015

18 ♥


-I jak to wygląda?-zapytała patrząc na swoją rękę, na której wytatuowana była śliczna, mała literka E
-No mi się podoba-Oliver wyszczerzył się w uśmiechu.
-Mi też-blondynka dokładnie przyjrzała się dziełu swojego brata.-Masz talent Oli.
-Ehh no weeź, bo się zarumienię-powiedział żartobliwie.- Wiesz co masz robić?
-Powtarzałeś dziesięć razy.. Rano i wieczorem smarować maścią, opatrunek zmieniać przez najbliższy tydzień też dwa razy dziennie a w razie czego do Ciebie dzwonić-uśmiechnęła się.
-No grzeczna dziewczynka-poczochrał jej włosy.
-Ej.. ja w przeciwieństwie do Ciebie się czeszę!- "oburzyła się"
-Moja fryzura to artystyczny nieład, który kochana siostrzyczko również potrzebuje wiele czasu.
-Waśnie czas braciszku.. Klienci czekają-przypomniała.
-Długo zostajesz?
-Nie, wracam dzisiaj-westchnęła
-Szkoda, myślałem, że nawiedzisz mnie dzisiaj po pracy,spędzimy trochę czasu razem..
-Ehh..No dobra zostanę jeszcze dzisiaj..Przekonałeś mnie.
-Ten mój dar przekonywania-posłał jej ten uśmiech, którym zawsze darzył ją w dzieciństwie gdy był z siebie dumny.
-Tak ciesz się, ciesz. O której kończysz?
-O 19.
-To może dasz mi klucze, zrobię coś na kolację?
-Kocham Cię Al-podając klucze dał jej buziaka w policzek.
-Tak wiem, to do 19,tylko się nie spóźnij-pomachała mu.
-Dobrzee!

Wchodząc do domu Olivera spodziewała się bałaganu i wcale nie zdziwiła się gdy omal nie zabiła się o leżącą na środku przedpokoju torbę. Zdecydowanie w tym domu brakowało kobiecej ręki. Oczywiście panna Dark jako kochana siostra pierwsze co zrobiła to zabrała się za poszukiwania odkurzacza,mopa i innych rzeczy do sprzątania. Skoro tu jest to czemu ma siedzieć w znienawidzonym przez siebie bałaganie? I tak nie ma nic lepszego do roboty. 
Kiedy tylko umyła ostatnie okno rozejrzała się po pomieszczeniach, w których aż lśniło. Zadowolona z uśmiechem na ustach spojrzała na zegarek. Dochodziła 17. No to trochę jej się zeszło na tym sprzątaniu. Zajrzała do lodówki, o dziwo była wypchana po brzegi. Szybko doszła do wniosku, że zrobi zapiekankę ze szpinakiem a na deser będą lody śmietankowe z polewą tofi. 
Podczas gotowania cały czas myślała o Eriku. Od wczorajszego esemesa, który brzmiał "Doleciałem" nie mieli ze sobą kontaktu. Al dręczyły negatywne myśli, które starała się odgonić. Liczyła na to, że kiedy wróci do Dortmundu wszystko między nimi wróci do normy. No bo przecież oni bez siebie nie wytrzymają. 

-Jestem!-właśnie nakładała zapiekankę na talerze gdy w domu rozległ się wesoły krzyk Olivera.
-Hej, chodź siadaj bo wystygnie-ponagliła go.
-Kurde siostra.. Zrobiłaś zapiekankę, posprzątałaś..
-I zrobiłam pranie-uśmiechnęła się.
-I zrobiłaś pranie.. Może ty weź zostań dłużej co?-roześmiał się.
-Nie ma tak dobrze-dołączyła do brata- Tak właściwie, to nie smutno Ci tu samemu?
-Raczej nie spędzam tu za wiele czasu.. Od rana do wieczora w studiu, potem przyjdę tu coś zjem, idę na siłownię a jak jest weekend to wychodzę z kumplami..Chociaż są takie dni gdy siedzę tu sam i nie ma do kogo ust otworzyć.
-Bo też musieliście z Marcelem wyjechać..Greg chociaż mieszka w kraju-westchnęła.
-Oj siostrzyczko tylko nie mów, że tęsknisz bo się wzruszę-otarł nieistniejącą łzę z policzka.
-Oj głupi jesteś..
-Wieem.. A teraz powiedz mi o co poszło z Erikiem.
-C-co? Nie wiem o czym mówisz-odwróciła wzrok.
-Wczoraj atmosferę pomiędzy wami dało się nożem kroić. Nie odzywaliście się do siebie a jak już to bez emocji. Co się stało?
-Oli nic się nie stało..
-Jasne, Al ja Cię znam. Zawsze gdy się czymś przejmujesz i jesteś przybita widać to w twoich oczach.
-Ehh..no pokłóciliśmy się, nie odzywamy się..
-Co się stało?
Gdy panna Dark opowiedziała brunetowi wszystko ten przez chwilę milczał patrząc w okno.
-Wiesz, nic się nie stanie jak odwołam zapisy na najbliższy tydzień.
-O czym ty mówisz?-zapytała zdziwiona.
-Jak to o czym? Zaraz się pakuję i jedziemy do Dortmundu.
-Żartujesz?
-Nie siostro mówię całkiem poważnie. Musisz z nim sobie wszystko wyjaśnić a w razie jakichś komplikacji wolę być w pobliżu, żeby wiedzieć komu przywalić-puścił jej oczko i ruszył w kierunku swojej sypialni.

-Masz wszystko?-zapytała patrząc na walizki brata.
-Jak na tygodniowy pobyt? Tak-spakował rzeczy do bagażnika.
-Kochany jesteś Oli.
-Wiem, daj kluczyki poprowadzę.
-Pewny jesteś?
-Tak,tak no daj-ponaglił ją.
Alice z uśmiechem na ustach wsiadła do samochodu. 

Po wielu godzinach jazdy wreszcie byli w Dortmundzie. Blondynka odwiozła brata do rodziców a sama pojechała do mieszkania, które dzieliła z blondynem.Było już południe, piłkarz powinien być w domu.
Wjechała windą na ostatnie piętro. Tak jak myślała Erik był w domu.
-Liv wróciłaś już?-krzyknął schodząc po schodach.
Ałć panno Dark, zabolało.
-Nie to tylko ja.-powiedziała gdy Durm wszedł do salonu.
-Al..myślałem, że wrócisz o wiele później.
-Eriś już jestem gotowa, mam nadzieję że ty też-do mieszkania weszła Olivia ubrana dosyć elegancko.
-O Amanda! Myślałam, że mieszkasz teraz w Londynie.
-Alice-poprawiła ją blondynka zaciskając pięści, żeby tylko nie wybuchnąć.- I nie, nie mieszkam w Londynie.
-Eriś no chodź już, spóźnimy się, rodzice czekają- brunetka całkowicie zignorowała Al.
-Wychodzicie?-zapytała nieswoim głosem.
-Tak, jedziemy do moich rodziców. Wiesz zaprosili nas na rodzinny obiad.-powiedziała z satysfakcją w głosie
Ałć..znowu zabolało.
-Ahh..-tylko tyle wydobyło się z jej ust.
-Eriś idziesz?
-Poczekaj na dole Liv.
-Masz pięć minut-uśmiechnęła się i wszyła.
-Alice..- chciał do niej podejść ale ta zrobiła dwa kroki do tyłu.
-Nie Erik..Idź na rodzinny obiadek-prychnęła starając się powstrzymać łzy.
-Przepraszam ale obiecałem jej..-spuścił wzrok.
-Nie no.. Pewnie, leć.
-Al..
-Idź!-krzyknęła, nie mogąc powstrzymać już dłużej łez odwróciła się od chłopaka.
-Przepraszam-powiedział i wyszedł.
Blondynka bezradnie osunęła się na ziemię. Nie mogła powstrzymać płaczu. Jak on mógł tak wyjść..
Musiała z kimś pogadać ale jak na złość Riri pojechała do Australii, Marco razem ze swoimi kolegami wybrał się na tydzień do Grecji a w takim stanie nie chciała i nie mogła pokazać się swojej rodzince, która natychmiast by zaczęła wypytywać i osądzać. 
Była sama.
Wzięła swoją walizkę i ruszyła na górę. Nie chciała spać w ich wspólnej sypialni. Pościel pachniała jego perfumami, do których owszem miała słabość ale w tej chwili czuła, że nie da rady znieść tego zapachu. Zranił ją dzisiaj, była wściekła ale i bezradna. Nie docierało do niej CZEMU ON Z NIĄ DO CHOLERY POJECHAŁ!
Szlochając zabrała z walizki krótkie, dresowe spodenki oraz zwykłą, luźną, szarą bluzkę na ramiączka. Potrzebowała zimnego prysznica, który chociaż w części oczyściłby ją z problemów. 
Po lejącą się na nią wodą nie zwracała już uwagi na łzy, które mieszały się z wodą.
Czynności takie jak umycie ciała i włosów wykonywała jak robot. Nawet nie wiedziała jak ubrana z rozczesanymi włosami znalazła się w łóżku w sypialni gościnnej.
Była 21, gdy usłyszała jak ktoś w chodzi po schodach. Dobra, wiedziała, że to Durm, więc pierwsze co zrobiła to zerwała się z łóżka i podbiegła do drzwi aby zamknąć je na klucz. Nie była jeszcze gotowa na rozmowę z blondynem. Nie zwracała nawet uwagi na jego walenie pięściami do drzwi, krzyki żeby otworzyła a nawet jego zbolały głos.
Płakała, cały czas, długo.
Usnęła dopiero grubo po trzeciej, zmęczona płaczem.


_______________________________________________________________________________


Tak! Jestem taaka zła xD
No wiem, że mnie zjecie ale gdyby teraz Alice z Erikiem się pogodzili to byłoby za łatwe ♥
Uwielbiam mieszać♥ xD
No ale taka już jestem ehh xD
Mam nadzieję, że mi wybaczycie ♥
A no i wybaczcie mi ale nie miałam internetu i nie miałam jak dodać tego rozdziału.
Kocham, buziaki :*
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ ♥ 





środa, 15 kwietnia 2015

17 ♥


Mówią, że kobieta traci pewność siebie gdy jest niedoceniana przez swojego mężczyznę, nie czuje się kochana, gdy myśli, że jest niepotrzebna. 
Więc jaką tą pewność siebie musi mieć w sobie Alice? Gdy Erik codziennie pokazuje jej, że jest miłością jego życia, że bez niej nie umiałby żyć, że gdyby nie ona pewnie byłby pusty.  Zdecydowanie jej pewność siebie do niskich nie należy.  

-Kochanie ubieraj się no! Zaraz przyjedzie Oliver- blondynka od  7 rano była na nogach. Latała, SMG by rzątała, gotowała żeby tylko dobrze przywitać ukochanego brata.
-Już zaraz..-trzeba przyznać, że Erik z wakacji korzystał pełną parą. Nie liczyło się, że była 13 on i tak leżał w łóżku. Oczywiście nie zaniedbywał swoich ćwiczeń na siłowni czy biegania. Ale zazwyczaj robił to wieczorem.
-Obiecuję, że jak nie przyjdziesz za 10 minut ubrany na dół to wrócę tu ale z wiadrem zimnej wody-blondynka pogroziła mu placem jak małemu dziecku.
-Ty zła kobieto-westchnął i szczelniej przykrył się kołdrą.

Al zaśmiała się i wróciła do kuchni. Musiała dokończyć piec ciasto i sprawdzić co z kurczakiem. Kochała gotować smacznie ale i zdrowo, wiedziała co ile czego użyć, żeby tak było. Nie na marne pięć lat studiowała dietetykę. 

-Jestem, zadowolona?-do kuchni wszedł o dziwo umyty i ubrany blondyn.
-Bardzo-uśmiechnęła się i cmoknęła go w policzek.
-Pięknie pachnie-chłopak usiadł przy wyspie.- A co będzie na obiad?
-Kurczak w ziołach z warzywami, do tego brązowy ryż a na deser ciasto dyniowe-powiedziała wyciskając sok z pomarańczy.
-Mmm..Już nie mogę się doczekać-uśmiechnął się- A za ile będzie Oli?
-Za pół godziny powinien być- spojrzała na zegarek.
-Może Ci w czymś pomóc?

-Teeraz?-spojrzała się na niego z miną z cyklu " Nie żartuj sobie ze mnie"- O godzinie 10 prosiłam Cię o poodkurzanie i wyniesienie śmieci to tylko zamruczałeś coś pod nosem i poszedłeś dalej spać.
-Nie moja wina, że w nocy nie dałaś mi spać- powiedział ze śmiechem.
-Idź lepiej nakryj do stołu-warknęła.
-Co ty dzisiaj taka?-spoważniał i podszedł bliżej blondynki.
-Jaka? Wkurzona na Ciebie za to, że nie robisz tego o co Cię proszę, czy przytłoczona faktem, że już wieczorem wracamy do Dortmundu bo Olivia zadzwoniła czy nie pomógłbyś jej w przeprowadzce?
-Kochanie przepraszam.-chciał ją przytulić ale ta się odsunęła.
-Idź nakryj do tego stołu-podała mu talerze.

Pannę Dark już sama myśl o tym, że Erik ma pomagać całej tej Olivi w przeprowadzce przyprawiała o ciśnienie i rozdrażnienie. PO CO ONA SIĘ PRZEPROWADZA?! To pytanie cały czas dręczyło blondynkę. Pewne było to, że babcia Stella również maczała w tym palce. Bo jakoś tak nagle brunetce zachciało się zamieszkać w Dortmundzie, dziwnym zbiegiem okoliczności nastąpiło to dzień po ich zaręczynach.
Alice nie była zazdrosna, była bardziej zła. Nie wiedzieć czemu całą swoją złość wyładowywała na dortmundzkim obrońcy.

-Coś jeszcze mam zrobić?-zapytał nie patrząc na blondynkę.
-Nie.-odpowiedziała oschle.

Czekając na brata panny Dark nie odzywali się do siebie nawet słowem, oboje byli uparci i gdy się kłócili potrafili długo milczeć. Chociaż jako para z rocznym stażem kłócili się bardzo mało.

-Pyszne siostra- Oliver wyszczerzył się radośnie po zjedzonym posiłku.
-Cieszę się, że Ci smakowało-uśmiechnęła się.
-Erik ciesz się, że zgodziła się zostać Twoją żoną.. Też chciałbym taką co by dorównała jej w gotowaniu-roześmiał się.
Erik uśmiechnął się słabo. Chyba z kilometra dałoby się wyczuć napiętą atmosferę miedzy panną Dark a Durmem.
-Oli kiedy wpadniesz do Dortmundu?
-No nie wiem Al, teraz mam masę klientów, terminy zapełnione do września- Oliver miał swoje własne studio tatuażu. 
-Szkoda.. A dla mnie czasu nie znajdziesz jutro?-zapytała zaskakując samą siebie.
-A co chcesz tatuaż?!-zdziwił się.
-Tak, od dłuższego czasu chciałam..
-Ale Alice my wieczorem wracamy- pierwszy raz od kłótni Erik zwrócił się bezpośrednio do niej.

-Ty możesz lecieć dzisiaj samolotem, ja zostanę tu parę dni. Nic się nie stanie- zmierzyła go wzrokiem.
-Jak chcesz.
-To co znajdziesz dla mnie czas?-uśmiechnęła się do brata.
-Dla Ciebie zawsze.. Może o 10?
-Jasne, będę.

-Dobra to w takim razie do jutra siostra-pocałował ją w policzek.
-No pa-przytuliła go.
-Siema Erik-uścisnęli się po męsku.-Dbaj o nią.
-Też się trzymaj.

Kiedy tylko Oliver wyszedł Erik i Al znowu tego dnia zaczęli się kłócić.
-Co to miało być?!-zapytał wściekły Durm.
-Nie wiem o czym mówisz-blondynka uporczywie wpatrywała się w oczy chłopaka.
-Jak to o czym!? Zostajesz tu a mi każesz wracać, nic nie mówiłaś o żadnym tatuażu, od rana jesteś wredna. Nadal nie wiesz o czym mówię!?
-Boże!-krzyknęła- Nie mam zamiaru być na każde skinienie twojej Olivi, chcę tu trochę zostać! Tatuaż miał być niespodzianką! A wkurwiona od rana jestem tylko dlatego, że..-przełknęła narastającą w jej gardle gulę- Tylko dlatego, że rzucasz wszystko bo Olivia zadzwoniła do Ciebie.
-Alcie..- chciał coś powiedzieć ale sam nie wiedział co.
-Daj spokój i lepiej zamów sobie bilet.

Kiedy tylko taksówka z piłkarzem odjechała spod ich domu blondynka usiadła na kanapie i zaczęła płakać. Czy teraz Erik będzie na każde skinienie Liv? Czy ich związek będzie się teraz opierał na ciągłych kłótniach? Przecież ledwie tydzień temu Erik się jej oświadczył a dzisiaj już poważniej się pokłócili i piłkarz wyjechał bez słowa. To co będzie później?
Zaśmiała się sama z siebie. Nic innego jej nie pozostało niż śmiać się albo płakać.



_______________________________________________________________________________


Ja jak to ja..
Nie może być za kolorowo ♥
Pierwsza większa kłótnia heheh :D
Dobra idę się chować :*
Ale nie no..
W następnych rozdziałach... albo nie, nie powiem Wam ♥
Cierpię na brak ininternę więc rozdział z opóźnieniem xD 
Wybaczcie ❤☺
Buziaki ❤


piątek, 3 kwietnia 2015

16 ♥

 Dedykacja dla mojej kochanej Naivy ♥ i dla Was wszystkich ♥ 


Niespodzianką okazała się nocna przejażdżka London Eye . 
Koło jechało bardzo powoli. Mogli podziwiać piękną panoramę miasta . Nocą było przepięknie, wszędzie światła, które tylko dodawały uroku . Alice uśmiechnęła się pod nosem gdy Erik podszedł do niej i objął od tyłu. Jego perfumy były obłędne, zawsze miała do niego słabość, a gdy używał tych perfum to już całkowicie.
-O czym myślisz ?-szepnął jej do ucha.
-Hmm..O niczym konkretnym –odparła.
-Kochanie .. –obrócił ją w swoją stronę  
Nie wiedziała o co chodzi. Nagle nie wiadomo skąd zaczęła lecieć wolna muzyka.
-Zatańczymy ? –zapytał 

Blondynka zaśmiała się i pokiwała twierdząco głową .
Tańczyli wtuleni w siebie, gdy muzyka przestała lecieć Erik stanął przed nią,spojrzał się w jej szare oczy i namiętnie pocałował .
-Mmm.. –rób tak częściej –uśmiechnęła się .
-Jeśli mi na to tylko pozwolisz ,mogę robić to do końca życia.-Zaczął czegoś szukać w marynarce,po chwili wyciągnął czerwone pudełeczko i uklęknął na jedno kolano-Jesteś kobietą mojego życia ..Bo wiesz kochanie, w życiu przychodzi taki moment kiedy ktoś staje się dla Ciebie wszystkim .. U mnie ten moment nastąpił gdy pierwszy raz Cię zobaczyłem, gdy wyznałem Ci moje uczucia a ty je odwzajemniłaś. Chcę z tobą spędzać wszystkie chwile, zasypiać i budzić się przy Tobie. Być w chwilach tych gorszych jak i lepszych. Czy.. czy zostaniesz moją żoną.. ?
Po  policzkach panny Dark płynęły łzy szczęścia. Była tak wzruszona, że nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa.
-Wiesz, jeśli nie chcesz to zrozumiem…
-Nie! Nie, oczywiście, że chcę głuptasie –zaśmiała się i wpadła mu w ramiona . –Kocham Cię –pozwoliła, żeby Durm wsunął na jej palec pierścionek.
-Ja Ciebie też – pocałował ją tak jakby zaraz miał skończyć się świat.- To co może oznajmimy światu wiadomości?-uśmiechnął się.
-Facebook, Instagram, Twitter tak?-zapytała ze śmiechem.
-Jak ty mnie znasz-pocałował ją kolejny raz.
Po zrobieniu zdjęcia podpisali je "No to szykujemy wesele ♥ Przyszli państwo Durm pozdrawiają z Londynu :) ♥" i dodali na wszystkie portale społecznościowe.
-Wracamy do domu? Zmęczona jestem-zapytała patrząc na pierścionek.
-Jasne-objął ją ramieniem.

Kiedy tylko przekroczyli próg domu obojgu rozdzwoniły się telefony i tak przez najbliższe półtora godziny nie przestawały dzwonić- przyjaciele, znajomi, rodzice, rodzeństwo i reszta ludzi którzy ich znali. Każda rozmowa zaczynała się albo od pisku albo od "Gratulacje", ewentualnie "Mogliście zadzwonić a nie zdjęcie dodawać!"
-Padam!-zaśmiał się Erik padając na kanapę w salonie.
-Hahha, ja też-usiadła obok swojego NARZECZONEGO.
-Wiesz..jak tak milczałaś to już mi się słabo zrobiło, myślałem, że się nie zgodzisz a wtedy to ja nie wiem co bym zrobił-spojrzał się na blondynkę.
-Wiesz po takim romantycznym wyznaniu i całej tej akcji trudno było się nie zgodzić-zaśmiała się- Ale tak poważnie to wzruszyłam się i nie mogłam wydusić z siebie słowa-wtuliła się w tors piłkarza.
-Hmm..Cieszę się, że się zgodziłaś, że jesteś no i że będziesz Alice.
-Też się cieszę, że Cię mam Erik.
-Uzależniłem się od naszego związku Al..-uśmiechnął się.
-No to tkwimy w tym nałogu we dwoje-zaśmiała się.
-Ale za żadne skarby świata nie pójdę na odwyk-powiedział między pocałunkami.
-Ja też-zaśmiała się prosto w jego usta.
-Mmm smakujesz malinami-zauważył.
-Debil.
-Ale Twój.


_________________________________________________________________________________

Boże..
Ja i moja asertywność..
Chyba już wspominałam, że sama sobie nie potrafię powiedzieć NIE? XD
Maaasaaakraa.
Miałam ten rozdział zostawić na później, później ale ja jak zawsze musiałam dodać teraz..
Ciekawostka: Miałam go napisanego od roku xD COŚ Z CYKLU "NASZŁA MNIE WENA, PRZYDA SIĘ NA JAKIEGOŚ BLOGA"
Więc nie odpowiadam za to xD ♥
Wybaczycie mi to?♥
Kochaam ♥
Dziękuję, za każdy komentarz, który baaardzo daje kopa do pisania ♥
Buziaki ♥ :*







czwartek, 2 kwietnia 2015

15 ♥


Alice to zdecydowanie mistrzyni przekonywania swojego chłopaka do pewnych rzeczy. Wczoraj zamiast lecieć samolotem do Londynu pojechali samochodem. Erik rozumiał jej strach przed lataniem i się zgodził. Miło było spędzić czas w samochodzie na słuchaniu muzyki i wspólnym śpiewaniu albo na rozmowach i opowieściach. Ta podróż o ile to możliwe jeszcze bardziej ich do siebie zbliżyła.
Właśnie dojechali pod ich dom

-Boże.. Erik czy ty rozum straciłeś?! Ile to musiało kosztować-mówiła patrząc na dom.
-Nic nie straciłem, mam pieniądze więc je inwestuję. Nie uważasz, że dom to najlepsza inwestycja?-zaśmiał się.
-Może i tak ale dziwnie się czuję, że ty za niego zapłaciłeś..
-Al, rozmawialiśmy o tym.-westchnął
-No tak ale to nie zmieni tego, że czuje się dziwnie.
-Co moje to twoje kochanie-pocałował ją w czoło.
-A idź ty-zaśmiała się.
-Chodźmy do środka.-podniósł stojące obok samochodu walizki. 

Weszli do dużego, przestronnego przedpokoju, gdzie była wbudowana w ścianę wielka szafa na kurtki, płaszcze, buty i inne tego typu rzeczy. Dalej był duży ale przytulny salon. Blondynka zobaczyła, że stoją w nim ich zdjęcia i niektóre pamiątki. Spojrzała pytająco na Erika.
-Wiesz poprosiłem Twojego brata o małą pomoc-pościł jej oczko.
-Czyli, że Oliver też maczał w tym palce?-zapytała.
-Troszeczkę-uśmiechnął się.

Alice miała czwórkę braci. Luce, Olivera, Marcela i Gregora. Wszyscy byli od niej starsi. Najstarszy był Gregor, miał już 32 lata żonę-Klare, i dwie córki- Melanie i Lare, mieszkał w Berlinie . Potem był Luca, który jak wiadomo mieszkał w Dortmundzie.Później byli bliźniacy dwujajowi Oliver i Marcel. Mieli 25 lat ale żaden jeszcze nie odnalazł swojej drugiej połówki. Marcel mieszkał w Madrycie a Oliver w Luton, 35 minut drogi od Londynu. No i na końcu była Alice, wymarzona, jedyna córka państwa Dark. 

-Będziemy musieli go odwiedzić-powiedziała podczas rozpakowywania rzeczy.
-Kogo?-zapytał znad laptopa Durm.
-No Oliego no cały czas o nim mówię. Nie słuchasz mnie.
-Przepraszam, zamyśliłem się-posłał jej przepraszający uśmiech.
-Idę pod prysznic.
Wzięła ze sobą rzeczy na przebranie i ruszyła w kierunku łazienki.Zanim jednak do niej dotarła poczuła na swoich biodrach ręce chłopaka.
-Nie idź, posiedź ze mną.. ewentualnie możemy porobić coś innego-szeptał jej w ucho.
-Mmm..No nie wiem..Co na przykład?
Piłkarz zaczął delikatnie jeździć nosem po szyi dziewczyny, wywoływał przy tym u niej przyjemne dreszcze.
-Na przykład to-obrócił ją w swoją stronę i zaczął składać pocałunki na jej ustach, szyi, obojczyku. Schodził coraz niżej. Al nie wie jak to się stało ale po chwili jej koszulka zniknęła. Blondyn jednym, szybkim ruchem sprawił, że dziewczyna unosiła się nad ziemią.
-Erik..
-Hmm?-zamruczał idąc w kierunku łóżka.
-Telefon Ci dzwoni-powiedziała podirytowana słysząc dzwonek przychodzącego połączenia.
-Niech dzwoni-powiedział obojętnie i kontynuował swoje pieszczoty. Telefon jednak nadal dzwonił.
-Erik..odbierz, może to ważne.
-Nie ma mnie dzisiaj-uśmiechnął się.

Leżała wtulona w chłopaka, który spał. Wstała delikatnie, żeby go nie obudzić i poszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, umyła włosy i ubrała się.
Postanowiła zrobić jakiś dobry obiad. Tylko problem był taki, że musiała iść na zakupy bo lodówka świeciła pustkami. Założyła więc swoje ulubione conversy, wzięła torebkę, telefon, portfel i wyszła.

-Co tak pięknie pachnie?-zapytał piłkarz wchodząc do kuchni, gdzie blondynka przygotowywała im łososia.
-Łosoś-uśmiechnęła się do opierającego się o ścianę Erika.
-Kocham Cię Al-zaśmiał się.
-No wieeem-wyszczerzyła się.
Blondyn z uśmiechem na pół twarz podszedł do panny Dark i mocno przytulił.
-Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie..-westchnął.
-No tak.. Kto by gotował, sprzątał i prał Ci rzeczy..-starała się być poważna.
-No właśnie sam nie wiem. Dlatego mam Ciebie-cmoknął ją w policzek i usiadł na krześle przy wyspie.
-Tylko dlatego?-udała obrażona.
-No jeszcze z powodu paru innych rzeczy-poruszał zabawnie brwiami za co dostał ścierką.- Za co?!
-Za to, że Cie kocham-odpowiedziała powracając do gotowania.
-Wredota-zaśmiał się.- Nie wiem czy ta niespodzianka jutro wypali za takie zachowanie-powiedział poważnie ale widać było, że chce mu się śmiać.
-Niespodzianka?-blondynka zapytała ciekawie podając Durmowi jego porcję.
-Owszem niespodzianka.
-Jaka?
-Jak Ci powiem to nie będzie to niespodzianka, nie sądzisz?-uśmiechnął się.
-Wredota-mruknęła na co obje zaczęli się śmiać.

Reszta dnia upłynęła im na oglądaniu filmów i rozmowie. Około 2 w nocy zmęczeni po dniu pełnym wrażeń usneli.


________________________________________________________________________________


Tym razem krótszy ale jest ;D
No także tego.. 
Przepraszam za ten rozdział, wiem, że nie wyszedł ale w ostatniej chwili całkowicie go zmieniłam bo doszłam do pewnych wniosków xDD
Mam nadzieję, że mi wybaczycie ♥
Kocham, buziaki :**
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ ♥