poniedziałek, 30 marca 2015

14 ♥

  Włączcie koniecznie tą nutkę - bardziej się wczujecie ;) a tu macie tłumaczenie tekstu TŁUMACZENIE-KLIKNIJ MNIE ;D


Jej wzrok w tłumie gości próbował wyłapać sylwetkę Marco. Musiała z nim porozmawiać teraz, już! Jak na złość nigdzie go nie widziała. Czyżby nie przyszedł? Nie,to niemożliwe, musiał przyjść zawsze pojawiał się na imprezach, na które był zaproszony. Kto go zaprosił? No tak Alice ale to było jeszcze na imprezie u Nuriego. Zaprosiła wtedy wszystkich, wiec blondyna tez wypadało zaprosić. 
Była na niego wściekła. Jak on mógł o tak sobie pójść do jej brata i Tary i prosić ich o takie coś?! Przecież nawet gdyby oni go posłuchali Al nie odeszłaby od Erika. Nie teraz, gdy wszystko między nimi jest w jak najlepszym porządku i on kupił im dom. 
Wreszcie odnalazła twarz, której szukała. Siedział przy jednym z wygodnych, wysokich krzesełek przy barze. Zanim się obejrzała stała obok niego. 

-Marco - powiedziała o dziwo spokojnie. 
-Alice - zaskoczył ze stołka co przyczyniło się do tego, że znalazł się niebezpiecznie blisko niej. 
Odsunęła się od niego o dwa kroki. 
-Musimy porozmawiać - spojrzała mu w oczy, czego bardzo pożałowała bo jego oczy były takie jak kiedyś, gdy na nią patrzył. 
-Rozmawiamy - uśmiechnął się zadziornie. 
-Marco, nie tak. Chodźmy na zaplecze. 
-Ohoho, Al ale przecież tu jest Twój chłopak - dortmundzka jedenastka ewidentnie ją prowokowała. 
-Marco - warknęła.
-Spokojnie żartowałem tylko - posłał jej przepraszające spojrzenie. 
-Dobra chodź - złapała go za rękę i poprowadziła w kierunku zaplecza gdzie znajdowało się jej biuro. 
-To o czym chciałaś porozmawiać? - zapytał siadając na wskazanym przez blondynkę krześle. 
-Chciałam się zapytać po jaką cholerę byłeś u mojego brata?! 
Marco zmieszany opuścił wzrok na swoje czarne conversy.
-Przez ten cały czas kiedy grałem w Mönchengladbach myślałem o Tobie, cały czas chciałem żeby było jak kiedyś. Może i byliśmy gówniarzami ale co z tego jeśli to uczucie do Ciebie mam ciągle w sobie!

-Marco.. Myślisz, że ja nie chciałam żeby te chwile wróciły?- zaśmiała się przez
gromadzące się w jej oczach łzy- Był taki czas gdzie całymi dniami potrafiłam czekać na Ciebie, aż wrócisz do mnie, kiedy Cię znów zobaczę. Czekałam na to aż przyjdziesz do mojego pokoju kiedy jeszcze śpię i oznajmisz mi, że idziemy biegać.. Albo te nasze szalone pomysły. Śniłeś mi się tyle razy.. Nawet jak skończyłam te głupie osiemnaście lat to chciałam się spakować i pojechać do Ciebie ale wybili mi ten pomysł z głowy, poszłam na studia, tak jak zawsze chciałam zaczęłam studiować dietetykę i ją skończyłam ale ty nadal byłeś w mojej głowie. Pewnego dnia dałam się namówić Tarze na zakupy, gdy już byłam w tym centrum zadzwoniła do mnie i powiedziała, że mała dostała gorączki i nie może przyjść. Wtedy spotkałam Erika i bumm wreszcie byłam znowu szczęśliwa. Udało mi sie go pokochać po tylu latach nie kochania nikogo. Marco zależy mi na Tobie ale ja kocham Erika.
-Rozumiem Ali-uśmiechnął się smutno-Mi na Tobie też zależy, chcę być w twoim życiu nawet jako przyjaciel. Oczywiście jeśli mi na to pozwolisz.
-Głupi jesteś-podeszła do niego i mocno uściskała- Przyjaźń?
-Przyjaźń.




~***~

Rzeczy, których najbardziej nie lubiła zawsze musiały jej się przytrafiać. Na przykład taki obiad z rodzicami Erika był rzeczą, którą wręcz uwielbiała bo jego rodzice traktowali ją jak członka rodziny. Ale już takiego obiadku z rodzicami i BABCIĄ STELLĄ nienawidziła.
Starsza pani przy każdej możliwej okazji dawała wszystkim do zrozumienia jaka to Alice jest okropna, nienadająca się na żonę czy matkę. Nikt nie wiedział co babcia ma takiego do panny Dark. Owszem, każdemu potrafiła przygadać ale Alice to już wybitnie.

Dzisiejszy dzień nie zachwycał pogodą. Było zimno, szaro i na dodatek padało. Pogoda idealna, tak poczujcie ten sarkazm. 
Młoda Niemka gotowa już czekała na swojego chłopaka aż ten znajdzie kluczyki do samochodu,które jak zwykle rzucił i nie może ich znaleźć.
-Erik błagam pojedźmy moim..Spóźnimy się!-powiedziała dziesiąty raz.
-Dobra, poddaje się jedziemy twoim.-westchnął i wyciągnął rękę w kierunku blondynki.
-Ja chce prowadzić!-tupnęła nogą jak pięciolatka.
-Kochanie jest ślisko.. Ja poprowadzę-uśmiechnął się.
-Boże idiota z Ciebie-warknęła i podała mu kluczyki do swojego auta.
-Grzeczna dziewczynka-zaśmiał się i pocałował ją w czoło.

Tylko ona ma takiego pecha. Spóźnili się aż godzinę. Po drodze był wypadek i musieli jechać boczną trasą, która zajmowała o wiele więcej czasu. 
-Jesteśmy!-krzyknął Erik wchodząc do rodzinnego domu.
-Dzieci- do przedpokoju weszła ucieszona pani Sophie.
-Mamuś-Erik jak zawsze uściskał mamę.
-Alice jak się czujesz? Słyszałam o szpitalu.-starsza kobieta przytuliła pannę Dark jak córkę.
-Dobrze, Erik niepotrzebnie panikował-zaśmiała się.
-Jasne, jasne- mruknął blondyn.
-Oj dzieciaki.. Chodźcie jeść, czekaliśmy na Was-uśmiechnęła się i weszła do jadalni a oni zaraz za nią.
-O jesteście wreszcie-mruknęła siedząca na samym końcu stołu znienawidzona przez Al starsza pani- Pewnie jak zawsze się tyle pindrzyłaś, że się spóźniliście-powiedziała do stojącej obok Durma blondynki.
-Mamo!-pan Thomas jak zawsze w takich sytuacjach bawi się w "uspokajacza" starszej pani Durm.-Co mamo, co mamo?!-oburzyła się ale po chwili jej twarz pojaśniała.
-Eriś zobacz kto ze mną przyjechał-wskazała na drzwi od kuchni, w których stała nieznajoma dla Alice brunetka.
-Olivia?-zapytał mocno zszokowany piłkarz.
-Cześć Erik-podeszła do niego i najnormalniej na oczach blondynki uściskała go czule i dała buziaka w policzek BARDZO BLISKO JEGO UST.
-Ekhmm-Alice musiała przecież o sobie jakoś przypomnieć .
-Liv poznaj moją dziewczynę Alice. Alice poznaj moją..przyjaciółkę Olivie.
-Cześć-Olivia obrzuciła blondynkę spojrzeniem i znów obróciła się do chłopaka.
-Durmi dawno się do mnie nie odzywałeś..-zaczęła ale Al nie chciało się słuchać tej dziewczyny, nie polubiły się.
-Olivia i Erik byli kiedyś piękną parą- Stella spojrzała znacząco na blondynkę.
-Spokojnie Alice, spokojnie nie daj się jej sprowokować..Pomyśl o czymś miłym. Dom w Londynie! Tak to jest to.. -powtarzała sobie w myślach.
-Może pomóc pani?-zwróciła się do mamy Erika.
-Nie Al, usiądź odpoczywaj nie możesz teraz się przemęczać-puściła jej oczko.
-Ale to żaden problem-już chciała wstawać od stołu ale za rękę złapał ją pan Thomas.
-Siedź, spokojnie ja pomogę Sophie-uśmiechnął się do niej serdecznie co panna Dark oczywiście odwzajemniła.

Alice czuła się dziwnie gdy parez cały posiłek Erik rozmawiał z Olivią i całkowicie nie zwracał uwagi na swoją dziewczynę, jeszcze te spojrzenia pełne triumfu posyłanie jej przez Stellę. Sytuację próbowali załagodzić Sophie oraz Thomas zagadując Al. Była im za to bardzo wdzięczna, w ten sposób pokazali jak bardzo ją lubią.
-Erik-szturchnęła chłopaka.
-Tak?-spojrzał na nią jakby dopiero przypomniał sobie o jej istnieniu, zabolało.
-Daj mi kluczyki-wyciągnęła rękę.
-Jedziesz? Jaka szkoda.. Eriś zostań z Olivią, tak dawno się nie widzieliście.
-Właściwie chciałam iść po telefon.. Ale w sumie Twoja babcia ma rację, zostań. Porozmawiacie- blondynka zadziwiła wszystkich swoimi słowami, nawet samą siebie.
-Nie wiem-zawahał się. 
-Ją masz codziennie a my nie widzieliśmy się z rok- brunetka posłała mu uroczy uśmiech. 
Alice modliła się, żeby jej nie posłuchał i wrócił razem z nią do Dortmundu.
-Przepraszam Liv ale może innym razem porozmawiamy dłużej-uśmiechnął się do brunetki- Jedziemy jutro rano z Alice do naszego domu do Londynu- mina babci i Olivi-bezcenna.

-Dziękuję- blondynka odezwała się do Durma dopiero gdy wjechali na podziemny parking.
-Już myślałem, że nigdy się nie odezwiesz-uśmiechnął się do niej.
-Wiesz, dziwnie się czułam i tyle. Też byś się tak czuł na moim miejscu.
-Wiem, przepraszam..za Olivię i babcię. Nie wiedziałem, że ją przywiezie.-złapał ją za rękę.
-Długo byliście razem?
-Al..
-No powiedz, co to takiego?
-Trzy lata..
-Czemu się rozstaliście?- patrzyła na swoje ręce.
-Bo zakochałem się w kimś innym. Nikogo nie kochałem tak mocno..Nawet miłość do Liv nie była taka silna.
-Rozumiem-chciała wysiąść, żeby piłkarz nie widział jej łez.
-Tą osobą jesteś ty-powiedział a ona zamarła.
-Kocham Cię jak nikogo innego Al.
-Boże Erik..- usiadła mu na kolanach i pocałowała- Kocham Cię.


________________________________________________________________________________

Eheheh ♥
No i jak Wam się podobaa? :*
Przyznam, że mi troszeczkę się podoba xD
Jestem zadowolona z tego haha xD
Deszczowa pogoda, piosenki Sheerana i kubek kawy czynią cuda z moją weną ♥
Coś ten rozdział dłuższy od innych chyba co ? xD
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze ♥
Kocham mocno :3 







piątek, 27 marca 2015

13 ♥


Słońce powoli chowało się za horyzontem. Blondynka stała na balkonie apartamentowca, w którym od jakiegoś czasu mieszkała z Erikiem. Wczoraj wrócili z LA. Mimo wszystko to był udany wypad, cieszyła się, że ich przyjaciele nie zmienili o niej zdania tylko jeszcze bardziej się do niej zbliżyli. Najmocniej zbliżyła się z Riri. Miały wspólne zainteresowania, tematy. Alice czuła, że to nie będzie tylko taka o znajomość. Liczyła na długotrwałą przyjaźń. Stała na dachu budynku, który był ich balkonem i patrzyła na miasto.
Lubiła Dortmund, nie był może najpiękniejszy , ale miał w sobie coś. Może dlatego, że był tu Erik miasto wydawało się najlepszym miejscem pod słońcem?

-Kotek o czym tak myślisz?-zapytał Durm przytulając blondynkę od tyłu.
-W sumie to o niczym-zaśmiała się.
-Stresujesz się jutrzejszym otwarciem kawiarni?
-O dziwo nie.. Jeszcze nie-obróciła się przodem do chłopaka.- Kocham Cię.
-Ja Ciebie też All.-pocałował ją.
-Obiecaj mi coś..-oderwała się na chwilę od jego ust.
Blondyn uniósł pytająco brwi.
-Obiecaj mi, że będziemy szczęśliwi tak jak teraz, już zawsze.
-Obiecuję -uśmiechnął się i zamknął blondynkę w szczelnym uścisku. 

-Wiesz..
-Przepraszam-powiedział gdy słowa dziewczyny przerwał dźwięk jego telefonu.
-Spokojnie, odbierz-uśmiechnęła się i usiadła na jednym z bardzo wygodnych foteli ustawionym na balkonie.
Uwielbiała spędzać czas w tym miejscu. Mogła tu spokojnie pomyśleć i nikt jej nie przeszkadzał. Erik wiedział, że to miejsce jej wielkich i małych przemyśleń, jeszcze nie zażyło się żeby przeszkodził w nich blondynce. 

Siedziała tak pól godziny czyli do czasu powrotu chłopaka.Miał bardzo niewyraźną minę, Al już po niej wiedziała, że coś jest nie tak.

-Co jest?-podeszła do opierającego się o przezroczystą balkonowa barierkę blondyna
-Mama dzwoniła-westchnął.
-Stało się coś?!- -przestraszyła się.
-Nie..tak..ehh-pokiwał bezradnie głową.
Dziewczyna uniosła jego podbródek zmuszając go tym do patrzenia jej w oczy.
-Erik coś nie tak?
-Nie..Babcia przyjeżdża.
-Nie mów mi tylko, że to babcia..-nie dokończyła.
-Tak, babcia Stella- usiadł i potarł dłonią zmęczoną twarz.
-Ona mnie nienawidzi- dziewczyna patrzyła kierunku zachodzącego słońca.
-To nie tak.. Ona jest..specyficzna. 
-Erik! Ona na rocznicy Twoich rodziców dała mi jasno do zrozumienia, że nigdy mnie nie zaakceptuje, nie jestem dla niej odpowiednią osobą dla jej wnuka. Ona nadal próbuje zrobić wszystko, żebyś mnie zostawił.-w oczach panny dark zaświeciły łzy.
-Tysiąc razy mówiłem Ci, że nie zrobię tego! Zrozum, że kocham Cię..-otarł słoną ciecz spływającą po policzku dziewczyny.
-Ale Durmi..
-Poczekaj chwilę.-powiedział i pobiegł do środka, nie minęła minuta a już był z powrotem.
-O co chodzi?
-Proszę-podał jej pudełeczko.
-Czy to..?-spojrzała się na chłopaka.
-Nie, to nie pierścionek-zaśmiał się a dziewczyna wypuściła trzymane w płucach powietrze.
-W takim razie co to?-uśmiechnęła się.
-Otwórz to się przekonasz.
Tak jak powiedział, tak zrobiła. W pudełku były klucze.
-Klucze?-zapytała zdziwiona.
-Tak.-wyszczerzył się zadowolony z siebie.
-Do czego?
-Kupiłem dom w Londynie!
-Zwariowałeś?!-pisnęła.-Po co nam dom w Londynie!?
-Nie, nie zwariowałem-spoważniał- A po to, żebyśmy mieli gdzie uciec gdy będziemy potrzebować spokoju.
-Ale czemu w Londynie?!-zapytała już bardziej rozbawiona niż zła.
-Oboje kochamy Londyn, więc czemu nie?-delikatnie przygryzł płatek jej ucha.
-Oj Erik..Co ja się z Tobą mam-zarzuciła mu ręce na szyję-Kocham Cię deblu.
-Ej! Tylko nie deblu..Ale też Cię kocham.
-To rozumiem, że po otwarciu mojej kawiarni mam zostawić ją na głowie mojego brata i lecimy do Londynu tak?
-Tak! Luca na sto procent da radę-puścił jej oczko.
-W to nie wątpię. 


~***~


Zerwała się z łóżka gdy zobaczyła, że już 17. Zdecydowania zmiana strefy czasowej nie jest dla niej. Musiała się streszczać, żeby zdarzyć na otwarcie własnej kawiarni, które zaczynało się o 19:30. Miała nadzieję, że zdąży. 
-Erik jest 17! Wstawaj-zaczęła budzić śpiącego obok zawodnika BVB.
-Co?!-on również wyskoczył z łóżka jak poparzony..
-Nie zdążymy!- porwała naszykowane wczoraj rzeczy i pognała do łazienki.
Wzięła najszybszy prysznic jaki był możliwy, wysuszyła włosy, uczesała i pomalowała się. Była 18:50 gdy zaczęła się ubierać. Mimo pośpiechu wyglądała ładnie a nawet bardzo ładnie. Miała na sobie sukienkę, którą dostała od mamy na gwiazdkę, do tego jej jedne z jej ulubionych szpilek a całość dopełniał złoty łańcuszek z literką E, który miała na szyi.

-Jestem gotowa a ty?-krzyczała schodząc na dół i pryskając się perfumami Chanel.
-Ja też, ślicznie wyglądasz.. Ale jedźmy już bo się spóźnimy.
-Dobrze-uśmiechnęła się i złapała jego rękę, którą do niej wyciągnął. 

Na całe szczęście zdążyli przed resztą gości. Na miejscu był tylko brat blondynki Luca, który jest jej wspólnikiem i managerem kawiarni. Razem z bratem panny Dark przyszła Tara jego żona i ich sześcioletnia córeczka Lili, która była córką chrzestną Alice.  Luca i Tara pobrali się w wieku 20 lat, zaraz po tym Tara zaszła w ciąże i tak oto są do tej pory razem czyli jakieś siedem lat. 
-No już myślałem, że nie przyjedziecie-zaśmiał się starszy Dark.
-Nie wkurzaj mnie, przez tą zmianę czasową zaspaliśmy.-burknęła
-Ciocia!- mała Lili rzuciła się na szyję Al.
-Cześć cukiereczku-przytuliła ją mocno.
-Alice..pozwól na chwilę- Tara odciągnęła pannę Dark na bok.
-O co chodzi?
-Maco u nas był..- odwróciła spojrzenie.
-Czego chciał?
-Prosił nas żebyśmy porozmawiali z Tobą o tym, żebyś do niego wróciła..
-Nie.. Powiedz, ze żartujesz.
-Nie Al, nie żartuję, uznałam, że powinnaś wiedzieć
-Dziękuję, że mi powiedziałaś.. Ja już z nim porozmawiam.


_________________________________________________________________________________



WYBACZCIE MI TO COŚ..
JA NIE WIEM CO ZE MNĄ.
NIE MIAŁAM INTERNETU, WENY..
A jak dostałam wenę to taką o .. a nie inną xD
Przeeepraszam ♥
Następny rozdział będzie lepszy! 
Obiecuję ♥
Wybaczcie błędy jeśli jakieś są :)
Kocham Was mocno ♥
CZYTASZ- KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ ♥
No i zapraszam na mojego inne blogi :)


\
Buziaki ♥ :*






wtorek, 17 marca 2015

Liebster Award ♥

1. Co zainspirowało Cię do pisania tego bloga? Skąd akurat taki pomysł?
Tak właściwie bolga zaczęła pisać Naivy.. więc nie mam pojęcia co mam odpowiedzieć na to pytanie :)
 
2. Lubisz banany ?
Oczywiście ;D
  

3. Ulubiony cytat?
 " Piękne słowa nie zawsze są prawdziwe a prawdziwe nie zawsze piękne " ♥

4. Uprawiasz jakiś sport ? Jeśli tak, to jaki ? 
Mam chore serducho, więc za dużego pola do popisu to ja nie mam.. Nie mogę biegać, grać w piłkę itp. Ale za to ćwiczę sobie trochę to co mogę np. Lewandowską albo Chodakowską ;)

5.  Największe marzenie?
Być szczęśliwą... No i iść na mecz Skry i BVB


6. Twój Celebrity Crush to ? 
Oj.. trochę ich jest haha ;D ale chyba tak najbardziej to Ed Sheeran ;D
 7. Co jest dla Ciebie najważniejsze w blogu? Co przyciąga głownie Twoją uwagę?
 Najważniejsze w blogu według mnie jest umiejętność pisania i to nie takiego na "odwal się , piszę bo piszę" ale takiego prosto z serca! ;D
 

8. Ulubiona piosenka na ten moment ? 
  https://www.youtube.com/watch?v=hPD-a1FjUtU - Elliot Smith-Between The Bars♥ Kocham ♥

9.  Jakie seriale/filmy polecasz?
  Seriale.. zamiast nich wolę poczytać dobrą książkę :) A co do filmów trochę ich jest ale najbardziej polecam:
  • "Now is good"
  • "Ósmoklasiści nie płaczą"
  • "Zostań jeśli kochasz"
  • "Trzy metry nad niebem"
  • "Obecność"
  • "Transformers"  (kocham♥)
  • "Armagedon "
  • "Nostalgia Anioła"
No to chyba te najlepsze ;D

10. Które miejsce na Ziemi pragniesz zwiedzić najbardziej. 
 Zawsze chciałam pojechać do Włoch, Anglii i zwiedzić oba te państwa, ale chyba najbardziej na świecie to chciałabym pojechać do jakiego magicznego miejsca, jeszcze nie wiem jakiego ale się dowiem ;D
11. Ulubione zdjęcie idola?





NOMINUJĘ:

http://walcz99.blogspot.com/?m=0

http://pomyslomnieczasem.blogspot.com/



http://du-sei-stark.blogspot.com/

http://feliz-navidad-rma.blogspot.com/

A oto pytania do Was :) :


  1.  Od jak dawna blogujesz?
  2.  Jaka jest Twoja ulubiona piosenka obecnie?
  3. Co sprawia że na twojej twarzy pojawia się uśmiech ?
  4.  Jakim klubom kibicujesz?
  5.  Co sądzisz o sezonowcach?
  6. Twoje ulubione filmy?
  7.  Czytasz książki? Jak tak to jakie?
  8. Planujesz nowe opowiadania? 
  9.  Co daje Ci motywacje do pisania?





 

wtorek, 10 marca 2015

12 ♥



Niewysoka blondynka stała na lotnisku i starała się opanować drżenie rąk. Tak strasznie bała się latać, każdy kto trochę ją poznał wiedział o tym. Ledwo co wytrzymywała te krótkie loty, a co dopiero te które trwały o wiele dłużej. Na przykład ten, miał trwać aż 19 godzin. Na samą myśl dziewczyna robiła się blada. Nie ufała tym wielkim, ciężkim maszyną, które jakimś cudem unosiły się kilkanaście tysięcy metrów nad ziemią. Przecież one w każdej chwili mogły runąć i bumm! Nie ma nas.
 Panna Dark szybko pokiwała głową, w celu odgonienia tych okropnych myśli. Usiadła na niewygodnym, twardym krzesełku obok Riri, która pogrążona była w czytaniu książki. Ich samolot zaraz miał by wywołany i tak też się stało.
-Pasażerowie loty 85643 z Dortmundu do Los Angeles proszeni są o udanie się..- z głośników popłynął chłodny, oschły głos kobiety.
-Alice no ruszaj się no- Erik podszedł do niej i złapał za rękę. Wiedział o tym, że blondynka jest przerażona.
-Jakbyśmy nie mogli pojechać w góry, albo nad jezioro. Samochodem, czymś co dotyka ziemi, czymkolwiek tylko nie tym czymś co lata!-mówiła idąc za resztą znajomych.
-Nadal boisz się latać?-  usłyszała głos Marco, który jakimś niewyjaśnionym sposobem znalazł się u jej boku. 
Dopiero teraz zauważyła, że Erik stoi i robi sobie zdjęcie jakąś fanką.
-Jak widać-warknęła.
-Zawsze byłaś nieprzyjemna przed lotem-zaśmiał się.
-Marco.. Erik nie wie, że byliśmy kiedyś razem, on nie wie nawet, że się znaliśmy więc niech tak zostanie. -powiedziała patrząc na swojego chłopaka uśmiechającego się do zdjęcia.
-Okłamałaś go?-Reus uniósł jedną brew do góry.
-Nie.. Nie pytał, więc nic nie mówiłam..
-A jak zapyta?-zaciekawił się.
-To powiem mu prawdę. Nie kłamię, wiesz o tym- uraczyła go spojrzeniem.
-Wiem kochanie, wiem- uśmiechnął się zadziornie i najzwyczajniej w świecie podszedł do Mario i Ann.
Przez chwile miała wrażenie, że się przesłyszała, że słowo "kochanie" nie padło z jego ust, no ale padło. Była w lekkim szokou ale szybko się otrząsnęła. 
-No to czas wsiadać na pokład śmierci-mruknęła i udała się za wszystkimi.

Po dziesięciu godzinach lotu, czuła się okropnie. Bolała ją głowa, było jej niedobrze i nadal się trzęsła ze strachu. 
-Miśku wyglądasz strasznie- Erik wrócił właśnie z toalety.
-Dzięki-powiedziała sarkastycznie.- Oj no wiem, że źle wyglądam. Nie musisz mi o tym mówić-dodała łagodniejszym tonem.
-Przepraszam-pocałował ją w czubek głowy.
-Nie przepraszaj, nie masz za co-uśmiechnęła się.
-Może się trochę prześpisz?
To jest myśl ale jak..
-Nie, nie rozbijemy się. A jak coś zacznie się dziać to Cię obudzę-uprzedził jej pytanie.
-No dobrze-oparła się wygodnie o piłkarza i zamknęła oczy.



~*~

Od tygodnia są w słonecznej Kalifornii. Rozkoszują się słońcem, zwiedzają ale przede wszystkim odpoczywają od szarej codzienności.
Dzisiaj nie mieli w planach nic konkretnego, więc po śniadaniu postanowili iść na basen i nie robić zupełnie nic. Alice była tak zajęta rozmową z Riri i Anią, że prawie nie zauważyła awantury toczącej się między Reusem a Caro.
-Ej dziewczyny patrzcie-wskazała głową na tamtą dwójkę.
-Znowu się kłócą- westchnęła Ania.
-Szkoda mi Marco, przecież to widać, że ta wywłoka leci tylko i wyłącznie na jego kase a nie na jego samego- Ann uniosła głowę z nad czasopisma o modzie.
-Ann myślałam, że się przyjaźnicie-pisnęła zszokowana panna Dark.
-Oj Al, ja też tak myślałam. Ale usłyszałam jak rozmawia przez telefon i obrabia mi tyłek-zaśmiała się smutno.
-A to..- Al nie dokończyła swojej myśli bo przerwała jej Caro.
-To wszystko Twoja wina! -krzyknęła prosto w twarz zdezorientowanej Dark.
-Co jest moja winą?!
-To, że Marco mnie zostawił! On nadal ma Twoje zdjęcie w telefonie, nadal Cię kocha ty debilko! Zniszczyłaś nasz związek- Alice poczuła się jakby ktoś uderzył ją mocno w twarz. Czuła na sobie wzrok wszystkich przyjaciół.
-Caro, nie bądź śmieszna! To ty zniszczyłaś wasz związek puszczając się z fagasem od masażu!- Ann stanęła w obronie dziewczyny.
-Ann i ty przeciwo mnie?!-pisnęła tamta.
-No jak widzisz..
-Ty mała suko! Nie dość Ci, że zabierasz mi Marco, to jeszcze przyjaciółkę.
-Ja nikogo Ci nie zabieram!-krzyknęła.
-Biedna, mała, niewinna Alice-zaśmiała się szyderczo, a potem zrobiła coś czego nikt się nie spodziewał. Uderzyła pannę Dark tak mocno, że ta aż straciła równowagę i wpadła do basenu.
Blondynka na całe szczęście została "wyłowiona" przez swojego chłopaka.
-Zwariowałaś!? Mogłaś ją zabić kurwa!- Erik wpadł w szał, jeszcze nigdy go nie widziała w takim stanie. 
Marco natomiast stał z zaciśniętymi pięściami z rządzą mordu w oczach.
-Jak wrócę ma Cię nie być, zabierz wszystkie swoje rzeczy i wynoś się z  mojego życia. Gdyby Al coś się stało..
Reszty Alice nie usłyszała bo uciekła z basenu. Szybko pobiegła do pokoju i zamknęła się w łazience. Było jej tak strasznie źle, czuła się upokorzona na każdy możliwy sposób.
-Alice, kochanie otwórz. Proszę Cię-usłyszała głos swojego chłopaka.
Wstała z podłogi i przekręciła zamek w drzwiach. Erik przestraszony i zmartwiony wpadł do łazienki.
-Kochanie-przytulił ją mocno.
-Erik.. Przepraszam, że nie powiedziałam Ci o tym, co kiedyś było między mną a Marco..-płakała.
-Cii.. Nie mam Ci tego za złe-pocałował ją w głowę.
-Naprawdę? nie jesteś na mnie zły?-uniosła głowę i spojrzała mu w oczy.
-No oczywiście, że nie jestem głuptasie. Zrobiło mi się trochę przykro, że mi nie powiedziałaś ale najwidoczniej nie chciałaś i szanuję to.
-Kocham Cię- szepnęła i wtuliła się w niego.
-Ja Ciebie też mała i pamiętaj o tym.
-Będę. Zawsze.
-A teraz przebieraj się bo się przeziębisz- blondynka dopiero teraz przypomniała sobie, że jest cała mokra.
-Ty też-spojrzała na przemoczoną koszulkę Durma, która przykleiła się do jego ciała, ukazując idealnie wyrzeźbione mięśnie.
-Może mi pomożesz?-spojrzał się na nią tym swoim wzrokiem.
-Z miłą chęcią..


______________________________________________________________________________

Jestem ! ♥
No i jaak? ;D
Może  być ? ;)
Wena mnie naszła taka, że nie mogłam inaczej ;)
Kocham Was i dziękuję za każdy komentarz ;)
Wybaczcie mi błędy jeśli są jakieś, ale boli mnie brzuch i umieram xD
Zapraszam na noweego bloga ;)
Kocham, buziaki ♥





poniedziałek, 9 marca 2015

Informacja :)

Rozdział pojawi się już niebawem.. ale ja nie o tym ;D
Zapraszam Was, na mojego nowego bloga ;D
Również o Eriku..i ..
O kim przekonacie się jak wpadniecie :) ♥
Zapraszam ♥
Zostawcie po sobie ślad :*
Oto link:

http://historia-trudnej-milosci.blogspot.com/

poniedziałek, 2 marca 2015

11 ♥


Obojgu uśmiech nie schodził z twarzy,szczerzyli się tak cały dzień. Było im dobrze, tak jak przed pojawieniem się Reusa. Alice rozbawiło to, że przecież jeszcze niedawno myślała, że uczucie do Marco jest silniejsze niż te, którym darzy Durma. Cieszyła się, że Erik jest przy niej. Nie zniosłaby gdyby cierpiał, przez nią. Nie chciała go nigdy zranić. Był dla niej zbyt ważny. 

Siedzieli na dużej, wygodnej huśtawce ustawionej na tarasie domu dziadków panny Dark. Erik jak zawsze, dotrzymał słowa i już od trzech dni są na wsi. Babcia dziewczyny uwielbiała Erika, widziała w nim idealnego męża dla jej wnuczki i ojca dla prawników.

-Dzieci chodźcie, zrobiłam Wam naleśniki z jabłkami - na zewnątrz wyszła starsza kobieta.
-Jesteś kochana babciu-Ali uwolniła się z uścisku chłopaka, podeszła do Danieli i mocno ją uściskała. 
Kobieta zaśmiała się szczerze i ucałowała blondynkę w czubek głowy. 
Chyba każdy był co najmniej o 3-4 centymetry wyższy od Alice, no ale jej to nie przeszkadzało. 
Obróciła się do  w dalszym ciągu siedzącego na huśtawce piłkarza. 
-Idziesz, czy zamierzasz pozwolić mi i dziadkowi zjeść te wszystkie, pyszne naleśniki, które tak uwielbiasz?- zapytała patrząc na niego go rozbawiona.
-Zamawiam miejsce przy oknie - zerwał się z huśtawki i zanim blondynka się zorientowała chłopak już był w środku. 
-Jak z dzieckiem - zachichotała i razem z Danielą weszła do dużej, przytulnej kuchni, w której zarówno Erik jak i dziadek Thomas pochłaniali już przysmak przygotowany przez ukochaną babcie.
 Oczywiście przy tym gadali jak nakręceni,  ale to już była tradycja. Zawsze gdy przyjeżdżali Erik z dziadkiem przy każdej okazji rozmawiali na przeróżne tematy, gdy panie w tym czasie wpatrywały się w swoich mężczyzn z rozbawieniem ale też z ogromną miłością. 
Po zjedzonym w miłej atmosferze posiłku, młodzi musieli zacząć się pakować. Przecież  Ali zaczynała powoli rozkręcać swoją małą kawiarnię, o której od pewnego czasu marzyła. Udało się, ale jak zawsze  we wszystkim pomogła jej mama, która nie ukrywajmy była bardzo wpływową osobą. Jedna z najlepszych dziennikarek w Niemczech. Pomogła córce w znalezieniu odpowiedniej lokalizacji. Oczywiście jej matka miała zawsze szczęście i udało jej się znaleźć lokal w centrum, dodatkowo cena była bardzo korzystna. W tym miesiącu otwarcie. To będzie coś wielkiego, zwłaszcza, że Durm zaprosił swoich kolegów z BVB razem z partnerkami. Oczywiście ON tez się pojawi.. Nie była pewna jak jeszcze pogodzi siłownie i kawiarnie, ale wiedziała, że da sobie radę.
-Kochanie, ty wcale mnie nie słuchasz! - Erik był najwidoczniej rozbawiony.
-Przepraszam miśku, zamyśliłam się. Jeszcze muszę zamówić te krzesła do kawiarni-westchnęła opierając głowę o szybę w pięknym Bugatti Veyron należącym do uśmiechniętego blondyna.
-Przecież ja już to zrobiłem, sama mnie o to prosiłaś-spojrzał się na nią bardziej zmartwiony- Kochanie miałaś odpoczywać, a ty cały czas jesteś w biegu.
-Tempo zwolnię dopiero jak będę w ciąży, albo chora-uśmiechnęła się- Czuję się dobrze, nie martw się.
-Jak mam się nie martwić?-zatrzymał samochód na poboczu.
Obrócił się w jej stronę, tak że patrzył w jej szare oczy.
-Alice kocham Cię najmocniej na świecie, zawsze się będę o Ciebie martwić. Teraz i jak będziemy starzy siedzieć w fotelach i pilnować wnuków.Jesteś kobietą mojego życia. Musisz o siebie dbać, może to egoistyczne ale ja nie chce zostać sam, bez Ciebie.
-Erik-wzruszył ją tymi słowami, zadecydowanie w ostatnim czasie stała się zbyt wrażliwa, płacze prawie cały czas.- Już Ci to mówiłam, że nie opuszczę Cię nigdy, nie pozbędziesz się mnie tak łatwo-puściła mu oczko.
-Jestem na Ciebie skazany-przysunął się bliżej niej-Kocham Cię.
-Oj jesteś, jesteś-zaśmiała się

W Dortmundzie byli niecałą godzinę później. Siedzieli w salonie gdy telefon chłopaka dał o sobie znać.
-Ali, napisał Nuri, zaprasza nas za godzinę na imprezę do niego, został wujkiem.
-Godzinę?-jęknęła
-Lepiej się pospiesz-nie dokończył bo panna Dark już zniknęła za drzwiami łazienki.
Kto jak kto ale ona zawsze zdąży. W ekspresowym tempie się uczesała, umalowała i ubrała.
Efekt był powalający, wiedziała to po minie Durma. Do tego te czerwone szpilki. Tak, wyglądała co najmniej pięknie.
-Wyglądasz ślicznie skarbie-Erik pocałował ją w policzek i złapał za rękę- Mam ochotę bardziej ściągnąć z Ciebie tą kieckę, ale chyba jak na razie muszę się zadowolić oglądaniem Cię w niej.
-Jesteś niemożliwy-pokręciła głową.
-Ale i tak mnie kochasz!
-Oczywiście.
Stanęła przed lustrem, a piłkarz zaraz za nią. Oczywiście oni jak to oni, zaczęli się wygłupiać. Efektem tego było , jak zwykle dodanie zdjęcia na instagrama Alice.

Przywitał ich wesoły gospodarz.
-Durmi, Ali cześć!-przytulił Ali a Erikowi przybił patkę.
-Hej-powiedzieli równo.
Weszli do dużego, przestronnego domu. Byli tam wszyscy. Blondynka od razu zobaczyła stojącego pod ścianą Marco. Parzył uśmiechnięty w jej stronę. No tak, jakżeby inaczej. Do tego Durm szedł prosto w jego stronę, a ona  trzymana przez swojego chłopaka nie miała wyjścia i powoli zbliżali się do dortmundzkiej 11.
Rozmowa o dziwo się kleiła. No tak w sumie nie ma się co dziwić, jak Alice nie odzywała się prawie, tylko stała i udawała, że ich słucha.
-To jak Al?- Erik wyrwał ją z jakże ciekawych przemyśleń na temat nowej bluzki.
-Ale co?-zapytała zdezorientowana.
-Mówiłem Ci, że ona mnie nigdy nie słucha-Durm zaśmiał się i pocałował ją w szyję.
Dziewczyna napotkała spojrzenie Marco, które było pełne zazdrości i czegoś jeszcze, czego nie mogła określić.
-Kobiety-powiedział siląc się na normalny ton głosu.
-No tak-Erik westchnął.
-No to dowiem się o co chodziło?-Alice lekko się zirytowała.
-Wakacje! Co powiesz na dwa tygodnie w LA? Ja ty, Marco, Caro, Ania, Lewy, Mario, Ann no i prawdopodobnie Riri i Mitchel.
-A moja kawiarnia?-zapytała.
-Zawsze można przełożyć otwarcie..
-No w sumie- nie wiedziała co ma powiedzieć- Zgadzam się.

Brawo panno Dark! Już pojutrze lecicie do Los Angeles! Spędzisz tam całe dwa tygodnie z Marco! Czy tego własnie chciałaś? 



_______________________________________________________________________________


Miałam dodać później ten rozdział, no ale nie mogłam ♥
Jak Wam się podoba? :)
Uprzedzam, że rozdziały nie będą jakieś długie, no chyba , że coś mnie najdzie ;D
Dziękuję Wam za każdy komentarz ♥
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ ♥
To naprawdę daje kopa do pisania ;D
Wybaczcie mi błędy jeśli jakieś znajdziecie :)
Dobra uciekam czytać "Dary Anioła" ♥
Ściskam :* ♥